Śmierć przychodzi, kiedy mrużysz oczy
i na kartce rozmazuje się obraz albo
gdy idziesz z psem i trawy
zlewają się w jedno morze.
Ale trzyma się z daleka, straszy tylko.
Kiedyś były świetliki w oknach, ciemnym wieczorem
myślałam, że tam jest życie. Ale
jedyną lampkę niosę pod żebrami,
i nie rozświetlę nią nawet kuchni.
jakim smutkiem zawiało... czy dziej się coś? czy można pomóc?
OdpowiedzUsuńDziękuję Loono.
OdpowiedzUsuńTo są takie chwile. Bywają takie chwile.
Pomaga w nich już to, że można pisać.