niedziela, 17 maja 2015

Piwnica

Lubię schodzić do piwnicy. Dwa piętra w dół i jeszcze sześć schodków. Wtedy zewnętrzne drzwi.
Klucz zawsze na początku lekko się zacina, ale to nie jest opór zasadniczy - nie oszuka mnie, więc przyjmuję go życzliwie. Uśmiecham się. Muszę teraz delikatnie zmienić kierunek nacisku, a potem będą dwa obroty. Siła musi być w sam raz. Nie może bowiem być tak, że sama nie wiesz, kiedy pokonujesz przeszkodę. Raczej jak przy gryzieniu ciemnej, gorzkiej czekolady.
Drzwi otwierają się cicho i zamykają cicho. Za nimi jest zupełnie ciemno, ciemniej niż w najciemniejszej nocy, pod zamkniętymi powiekami, gdy przykryję głowę kołdrą, a na to jeszcze położę koc.
Dlatego w piwnicy mogę otworzyć oczy szeroko. Idę; mam całe dwa metry do pierwszego włącznika światła, szukam palcami, trafiam. Przycisk zabezpieczony grubym elastycznym plastikiem, dotykam go delikatnie, głaszczę i.... pozostawiam w spokoju.
Na prawo, na końcu korytarza jest moja piwnica.
Gdy już przejdę te kilka kroków i gdy stoję z ręką na kolejnym włączniku, tam, wtedy, naprawdę na coś czekam. Nie całkiem wiem, skąd miałoby przyjść. Czy z zewnątrz, czy ze mnie samej? I czy to nie wszystko jedno, bo chyba na tym to polega, że tam nie ma żadnego zewnątrz.
Chropowate ściany, owszem, ale to tak, jakbym dotykała mojej skóry od środka. I drzwi z desek, ażurowe jak żebra. Przesuwam po nich palcami, ku górze.
Wtedy tam, na końcu korytarza, gdy wreszcie zapalam żarówkę w mojej piwnicy, jest taka chwila, bardzo krótka, między początkiem światła a rozpoznaniem miejsca. Gdy przeczuwam coś znajomego, ale prawie zapomnianego.
Czekam zawsze w jasności i patrzę, jak to blednie.
                                         
                                                      (tekst sprzed dziesięciu chyba lat...)

7 komentarzy:

  1. Przypomnialas mi moje schodzenie do piwnicy. Bylam dzieckiem, no moze takim starszym dzieckiem, a potem juz i wiek szkoly sredniej, bylo juz ciemno, pozny wieczor a ja wlasnie wtedy mialam ochote na kapuste kiszona albo kiszone ogorki, w zimie jablka, czy jakies przetwory w sloiku. Och jak bardzo balam sie, tych ciemnosci i czego sie da, ale do dzisiaj pamietam to napiecie, ta zimna ciemnosc. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piwnica to może być taka nasza podświadomość. A w dziecięcej podświadomości często zdarza się lęk...

      Usuń
  2. Lubilam ten specyficzny zapach wilgoci i kurzu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te piwniczne wrażenia... To niepewność i strach, a jednocześnie dziwny spokój i oczekiwanie. To wszystko musi minąć, zanim człowiek zacznie działać, robić to, po co przyszedł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie strachu u mnie nie było zupełnie...

      Usuń
  4. Pięknie w słowa ubrałaś tak prozaiczną czynność jaką jest zejście do piwnicy. Obrazowo i kolorowo ... po prostu pięknie :)

    OdpowiedzUsuń